Na dzień kobiet mój chłopak zabrał mnie do kina na wyczekiwany przeze mnie film Brooklyn i muszę wam powiedzieć, że jest piękny ! Co prawda akcja rozgrywa się w połowie w Irlandii, w połowie w Ameryce i odnosi się do tematów, które nas nie dotyczą jednak ma w sobie to coś do podbiło moje filmowe serce :)
Bardzo lubię filmy, książki, w których cofamy się do dawnych czasów, możemy dzięki temu chociaż trochę wyobrazić sobie jak wtedy mogło być. W tym filmie bardzo przypadł mi do gustu panujący tam klimat, to jak główna bohaterka jest ubrana czyli jak na tamte czasy elegancko z klasą.
Co do gry aktorskiej... Cohen w roli chłopaka Ellis, okazał się niesamowity, tak dobrze i ujmująco zagrał szarmanckiego, prawdziwie kochającego mężczyznę, że chyba tylko kobiety z kamienia by to nie ruszyło.
Oczywiście moje słowa nie są żadnym wymysłem, po części to samo uważają krytycy :
"(...)Podstawę fabuły stanowi powieść wybitnego irlandzkiego pisarza Colma Toibina. Ale scenarzysta – Nick Hornby – wziął z oryginału wydarzenia i bohaterów, ignorując myśl przewodnią. Literacki "Brooklyn" jest bowiem przede wszystkim opowieścią o irlandzkiej emigracji, a oba wątki miłosne są jedynie ilustracją wyzwań i szans, przed jakimi stawali emigranci. Twórcy filmu życie na obczyźnie przenieśli na drugi plan. Emigracja stała się tłem, pretekstem do budowania uroczych scenek rodzajowych. Takie postępowanie pozbawia opowieść bogactwa znaczeń i czyni z "Brooklynu" jedynie kolejny romans kinowy.
Na szczęście dla widza, wątki miłosne zostały poprowadzone z wdziękiem i delikatnością gwarantującą maksymalną dawkę wzruszeń i uniesień. Zdjęcia, kostiumy, scenografie i scenki wśród emigrantów tworzą na wpół baśniowy klimat. Są żyznym gruntem, na którym miłość rośnie bujnie, zachwycając serca oglądających.
Gwarancją sukcesu są również aktorzy. Spokojna kreacja Saoirse Ronan pozwala nam doskonale wczuć się we wszystkie stany ducha bohaterki. Łatwo rozumiemy jej tęsknotę za domem rodzinnym, jej zauroczenie potomkiem włoskich emigrantów i potężną moc przyciągania w obecności przystojnego (i bogatego) Irlandczyka. Jeszcze lepszą grą popisał się Emory Cohen. Jego Tony to postać wyjęta z baśni o królewnach i dzielnych szewcach. Jego urok osobisty jest tak rozbrajający, że rozbudza tęsknotę za czasami, kiedy mężczyźni byli bardziej szarmanccy i naiwni w relacjach z kobietami.(...)".
Jak najbardziej polecam wam ten film, emigracja, obyczaj, wątek miłosny i wspaniała gra aktorska !
Mi też podobają się te dawne eleganckie stroje, szczególnie w "Titanicu" :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie /kikawww.blogspot.com
Uwielbiam filmy o tematyce miłosnej :) jednak z obejrzeniem go poczekam do momentu aż będę mogła zobaczyć go w internecie :)
OdpowiedzUsuńJuż jest :)
UsuńNie słyszałam nawet o tym filmie, ale uwielbiam romanse więc to film dla mnie :)
OdpowiedzUsuńZapraszam http://ispossiblee.blogspot.com Odpowiadam na każdą obserwacje i propozycje wejść w linki :)
Nie oglądałam go jeszcze, ale napewno na dniach znajdę wolny wieczór na ten film :)
OdpowiedzUsuńJa niestety nie lubię za bardzo cofać się w rozgrywanej akcji ;/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Sara's City
Jeejku z chęcią bym się wybrala na ten film :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do obserwacji naszego bloga!:)